Archiwum luty 2005


lut 22 2005 Let me be the one..
Komentarze: 1

"I tell myself that I was doin' alright,
There's nothing left to do tonight,
But let me go crazy on you,
Crazy on you...."
                  Eminem "Crazy In Love"


 
Jest praktycznie 23:00, cholernie chce mi się spać,ale jakoś...z drugiej strony mi się nie chce.Dręczy mnie fakt, że coś sobie obiecałam i tego nie dotrzymałam; mam słabą wolę, wiem,ale jednak jestem zła na siebie,mam kaca moralnego. Nie wiem,co dokładnie się stało,że zrobiłam się taka...święta,nie mam pojęcia,czasem sama jestem dla siebie zagadką.Podzieliłam się na dwie osobowości; na tą szaloną, walniętą, wygadaną wariatkę, którą jestem w szkole, i na poważną, pustą w środku dziewczynę. I obydwie te osobowości dokładnie oddają mnie samą; to jest jak jakiś paradoks, nie mogę tego pojąć; i tak przeważa powaga, smutek,żal i pustka,ale jednak wynika z tego,że ta wesoła dziewczyna jeszcze nie zginęła, jeszcze żyje we mnie, choć zostało jej już bardzo mało i prawdopodobnie niedługo zniknie naprawdę. Z drugiej strony,jeśli mam być szczera,to taki układ mi nie pasuje; ta wesoła wariatka przysporzyła mi niesamowicie dużo bólu...Boże,ja nawet nie wiem co mam o tym myśleć.Kim mam być?? Ale,co ważniejsze,kim CHCĘ być?? Bo na razie tego nie wiem. A ta pustka,którą mam w sobie uniemożliwia mi zrobienie czegokolwiek...

karola_g : :
lut 21 2005 Komm,du hast die Macht der Magie...
Komentarze: 0

"I just know there's no escape now,
Once it sets its eyes on you..."
                       Within Temptation "Stand My Ground"

 
Nie wiem już czy jest lepiej, czy gorzej, już nic nie wiem. Nie jestem w stanie naawet myśleć o najprostszych rzeczach; w szkole jeszcze nie jest tak źle, w sumie powiedziałabym nawet, że jest nieźle, ale co z tego, jak przychodzę do domu i znowu to samo? Mam już tego naprawdę dość, a nie mogę zrobić nic,żeby to zmienić. Ktoś mógłby powiedzieć,że gdybym chciała,to bym to zmieniła,a właśnie nie,nieprawda...Ja bym bardzo chciała,ale po pierwsze nie mam jak i nie wiem,w jaki sposób mogłabym to zrobić,po postu się nie da,a po drugie, w końcu to wszystko dzieje się na moje własne życzenie; miałam wybór,choć tak jak pisałam,i tak wybrałam "mniejsze zło", jeśli można tak to nazwać. W weekend po prostu siedziałam i przez 5 godzin gapiłam się bezmyślnie w monitor; to chyba nie jest normalne...I właściwie od dłuższego czasu zastanawiam się, czy ze mną jest na pewno wszystko w porządku,bo czuję się jakbym była jakaś nienormalna,mówię poważnie.Może faktycznie coś jest ze mną nie tak?? Ale co??!! Przecież nie jestem wariatką, jestem zdrowa na umyśle...Nie mogę pojąć tego,co się ze mną dzieje.Przypuszczałam,że będzie ciężko,ale nie wiedziałam,że aż tak.To mnie zaczyna przerastać, a jeszcze skończy się na tym,że po kolejnym pół roku męczarni wrócę do punktu wyjścia i już nie będę kompletnie wiedziała,czy wolę ból i cierpienie,i ciągły płacz,czy może pustkę,stany depresyjne i brak świadomości tego,co robię i co się wokół mnie dzieje.Obydwie opcje mnie przerażają,a cały dowcip polega na tym,że nie zaufam już nikomu,nikogo nie chcę już kochać,niczego już nie chcę...Tylko spokoju...Chociaż nie takiego,jaki mam teraz.Boże,to jest jakiś koszmar.:(

karola_g : :
lut 19 2005 Don't dream, it's over...
Komentarze: 1

"Better kill me before I kill you,
You look good in black.
Pay the bill and keep on walking,
Get a hole in their back..."
                   A.Lipnicka & J.Porter "Bones Of Love"

 Znowu mam doła. Tak właśnie sobie myślę, że może to wszystko było tylko złym snem. Że może to się nie wydarzyło naprawdę. Boże, wiem,że byłoby cudownie, gdyby tak było, bardzo bym tego chciała, ale niestety... Już odchodzę od zmysłów, wariuję.To takie dziwne, z jaką dokładnością i prezycją można przypomnieć sobie własne uczucia, jak potrafią powrócić niczym przywołany duch z przeszłości...Takie wspomnienia wróciły i dopadły mnie z taką siłą, że mam wrażenie, jakby to wszystko działo się teraz, odczuwam to wszystko ponownie i jestem przerażona całą sytuacją. Minął prawie rok od tego czasu; pół roku od momentu rezygnacji, ale niespełna rok od początku cierpienia i bólu. Rzeczy,o których myślałam, że nie pamiętam lub zapomniałam teraz nagle się pojawiają i w sumie niewiarygodna jest siła tego przekazu uczuć sprzed roku, niewiarygodna jest w ogóle siła tego bólu... Trochę czasu minęło i zdążyłam zbagatelizować pewne sprawy, a jednak to nie wystarczy; znowu zdałam sobie sprawę, w jakie piekło weszłam wtedy. Doskonale też pamiętam, że zastanawiałam się wtedy, co będę za rok robiła, jak będzie wyglądać moje życie, co się w nim zmieni...I proszę bardzo: jest jak jest, siedzę nadal przy tym samym komputerze, słucham nadal tych samych piosenek, wyglądam prawie tak samo, ale psychicznie myślę już zupełnie inaczej, choć nabrałam pewnego podziwu dla dziewczyny, która zniosła to, co teraz do mnie wróciło; dla samej siebie. Nie wiem kiedy coś się zmieni, o ile w ogóle do tego dojdzie...

karola_g : :
lut 16 2005 Semenai de, kesanaide, makenai de...
Komentarze: 1

" I don't care, I never lied to you anyway,
I don't care,
Don't you hear me when I say
I don't care..."
                        Milk Inc. feat. Sylver "I Don't Care"

 
Szczerze powiedziawszy, mam całkiem niezły humor.W szkole, a właściwie w klasie się tak fajnie zrobiło,zaczęłam się nareszcie czuć dokładnie tak jak chciałam.Jest nawrót,bo zrobił się podział dziewczyn,jak w każdej klasie,w której byłam,ale tym razem jestem w tej "lepszej" grupie,choć w zasadzie lubię wszystkich.Dobrze się czuję,nie ma żadnej dyskryminacji,jest świetnie.Dobrze myślałam,że po pierwszym półroczu się rozkręci; żeby tylko tak się utrzymało.Cieszę się,jest dobrze,a szkoła to chyba jedyna rzecz,jaka w tym momencie mnie ożywia...Przynajmniej się coś dzieje.A tak,to przychodzę do domu,siedzę na gg i żywcem nie mam co robić.Stwierdziłam,że mogę się pouczyć...Tyle,że mi się nie chce.:/

karola_g : :
lut 14 2005 Heartless protected by guardians of darkness......
Komentarze: 0

"And I wonder if you know,
How it really feels
To be left outside alone,
When it's cold out here.
Well,maybe,you should know,
Just how it feels
To be left outside alone."
                  Anastacia "Left Outside Alone"

 Znów załapałam strasznego doła.Przypomniało mi się wszystko; czytając dawne notki z archiwum widziałam siebie: szaloną,nienormalną,figlarną...W tamtym okresie byłam taka szczęśliwa, zaznałam radości,miłośći i szczęścia, a potem zostało mi to tak brutalnie odebrane,bez żadnego ostrzeżenia.Zostałam sama.Później już było tylko gorzej; zwodzenie,płacz,rozpacz.Żyłam w jakimś transie,nic do mnie nie docierało, to był koszmar. Pamiętam tylko mnóstwo bólu i cierpienia,które musiałam znosić w milczeniu,ukrywać w sobie i udawać,że jest w porządku,a najgorsze było to,że musiałam udawać przed samą sobą.Czasem wydawało mi się,że zwariowałam.Ale nie mogłam przestać,nie chciałam; chciałam tego bólu,żeby udowodnić sobie swoje uczucia i to,że jeszcze jakoś żyję,żeby nie stracić iluzji i marzeń; byłam w stanie poświęcić wszystko,żeby chronić te wartości.Mogłam cierpieć w zamian za namiastkę tego,co było kiedyś,mogłam płakać i umierać wewnątrz siebie dla paru ulotnych chwil.Ale nie chciałam tego tracić.To był tragiczny okres.Byłam tak otępiała,że już wszystko robiłam automatycznie,chyba traciłam świadomość tego,co robię,miałam postępujące stany depresyjne,momenty euforii,a zaraz po nich totalny spadek w nicość...Aż w końcu nie wytrzymałam,postanowiłam zrezygnować z tego wszystkiego.Nie chciałam,bo bałam się tego,co może nastąpić,ale nie miałam wyjścia,mogłam wybierać,ale był to tylko wybór "mniejszego zła".Już chyba byłam kompletnie zobojętniała na wszystko,nie chciałam już nic czuć...Pozbyłam się tego,co tak usilnie starałam się zatrzymać w sobie.Psychicznie goniłam resztkami.Stwarzałam sobie swój własny świat doznań i doświadczeń,ale to tylko jeszcze bardziej bolało; marzenia raniły mnie chyba nawet bardziej niż rzeczywistość.Po prostu nie mogłam już tak dłużej.Pół roku szczęścia,a potem ponad pół roku stanu,którego właściwie nie da się opisać słowami...Miałam dość.Czułam się beznadziejnie,więc pozbyłam się tego wszystkiego wiedząc,co otrzymam w zamian,a raczej kim się stanę.I dotarłam do takiego stanu.Absolutnie nie uważam tego za dobry wybór,powiedziałabym nawet,że jest jeszcze gorzej niż było; nie czuję już wprawdzie bólu,nie cierpię,ale....nie czuję już praktycznie nic.Jakieś resztki może tam we mnie są...Ale nie mam już marzeń,nie żyję iluzjami,bo ich nie posiadam,nie mam żadnego celu...Czuję jedynie pustkę,i to tak ogromną,że aż mnie to przeraża.I właśnie tego się bałam,tej pustki,tej bezradności,zagubienia,stanu otępienia...Teraz tylko to mam.Czuję się,jakbym w ogóle nie żyła.Nie ma też takiej rzeczy,której bym chciała,po prostu nie ma.Nad niczym się nie zastanawiam.Zresztą...już od jakiegoś czasu nie chcę się nad niczytm zastanawiać.Już niczego nie chcę.Naprawdę.Od kiedy jestem w takim stanie,nie uroniłam ani jednej łzy,ani razu nie płakałam...Czy ja naprawdę zabiłam w sobie wszystko? Czy naprawdę nie jestem już zdolna do najzwyklejszych uczuć? Boże, przeraża mnie moja własna osoba,to co się ze mną stało...Ale zrobiłam to na własne życzenie,nie mogę mieć do nikogo pretensji...Z tym,że...czy miałam jakieś inne wyjście?? Udawać albo robić coś na siłę? To by było jeszcze gorsze...Nie jestem w stanie niczego określić,czasem czuję tylko strach....Widzę przeszłość,ale nie widzę przyszłości....

karola_g : :